niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 2

  Kolejny nudny dzień w Londynie. Nadal nie dogaduję się z Emm, jednak mam nadzieję, że będzie między nami 'jak dawniej'. W ciągu dnia albo pracuje w Milkshake City albo gdzieś znika. Prawie ze mną nie rozmawia, coś ukrywa. Zwyczajnie nie daje mi szansy, ale cóż.. 
 Pogoda dopisuje, więc zdecydowałam się na; czarną bokserkę z guziczkami wiązaną u dołu, krótkie koronkowe spodenki, czarne szpile, małą torebeczkę i kapelusz. Dla kontrastu żółte paznokcie. We włosach lekkie fale.  Oczywiście nie zapomniałam o szczęśliwej bransoletce.

   Dziś trochę zwiedzania. Big Ben, Royal Parks, Chelsea Physic Garden, Parliament Hill, Tower Bridge, Pałac Buckingham przecież same się nie zobaczą, nie ? Jeździłam czerwonym 'Ensignbus'em z otwartym dachem - oczywiście ' na piętrze' . W drodze do parku wzięłam udział  w dziwnym wydarzeniu.No pięknie- pomyślałam. Do autobusu wsiadło pięciu interesujących chłopców. Nie obyło się bez kilku wybuchów radości. Kojarzyłam ich z plakatu w pokoju mojej siostry. Mówili coś o lekkich poprawkach teledysku, podobno nie zajmie to im więcej niż godzinki. No cóż, gwiazdy nie lubią czekać. Można wysiąść, jednak wytrwały pasażer otrzyma autografy i zrobi sobie z nimi zdjęcie. Doszłam do wniosku, że zabytki  poczekają. Taka 'przygoda' może się już nigdy nie powtórzyć. Może choć na chwilę zapomnę o szarej rzeczywistości. Wysiadły 2 osoby.
    Przesiadłam się na niższe piętro. Po drodze oblookałam przystojniaków. Jeden wydawał mi się dziwnie znajomy. Jeździliśmy w tą i z powrotem, dosłownie. Tą krótką trasę zapamiętam do końca życia. Co chwila spoglądałam na pozostałych pasażerów. Każdy uśmiechał sie do każdego. Wreszcie zboczyliśmy z poznanej przez wszystkich trasy. Z góry zeszły nasze gwiazdki. Jak obiecali rozdawali autografy i 'pozowali do zdjęć'. Byłam jedną z nielicznych, którzy nie pchali się do nich. Od czasu, gdy wsiedli do autobusu rozmyślałam o blondynie. Teraz on co jakiś czas zerkał na mnie. 'Czy ja jestem aż tak brzydka? Tzn. wiem że tak jest, ale ludzie..dajcie mi spokój. Taka się urodziłam'.
-Cztery Happy Meale proszę! Usłyszałam śmiechy dochodzące z utworzonej 25 min. temu grupki.
'No tak. Czepiacie się i mojego wyglądu i mojej pracy. Ludzie! Taka się urodziłam! Wiem, że nie zaliczam się do tych ładnych. Nie mam żadnego 'nadzwyczajnego' talentu. Co prawda lubię czasem pośpiewać, ale zapewne mi to nie wychodzi.Odczepcie się! Już nigdy nie wsiądę do tego autobusu!' 
-Przepraszam. Usłyszałam szept blondyna, wyraźnie zawstydził się. To ja,obżarciuch z Mc'Donalds, kojarzysz ? Tak, to rzeczywiście był on. Wreszcie odkryłam ,dlaczego zawsze ma 'kamuflaż'. A co mi tam ,pomyślałam.
-No pewnie ! Do tej pory nie spotkałam nikogo aż tak głodnego. Gdzie ty to wszystko mieścisz ? Chłopak wskazał swój brzuch. Oboje już tylko się śmialiśmy.
-Nie oddam cię. Wyszeptał patrząc na brzuch, momentami patrząc na mnie. Zrobiło się dziwnie. Po chwili ciszy chłopak przekształcił to w żart i gadał do swojego brzuszka. Preszkodził nam wesoły loczek.
-Niall! Musimy już iść .Ooo ja chyba nie w porę
.- zrobił dziwny gest rękoma i powoli wycofywał się. Po tych słowach oboje zarumieniliśmy się.
-Muszę iść. Pa! Powiedział i odszedł.
Wreszcie dojechałam pod blok. 'Muszę częściej jeździć tym autobusem.' Pomyślałam i z uśmiechem opuściłam czerwony pojazd, który właśnie odjechał.
-Szlag ! Gdzie moja bransoletka ? Obejrzałam się w stronę autobusu, z nadzieją, ze jeszcze zdążę go zatrzymać. Na próżno. Zginął za zakrętem. Cała godzina na marne. Nie mam ani zdjęcia, ani autografu.
'A moja bransoletka ?Podobno miała mi przynieść szczęście...'

________________________________________________________________________________
Przy opisie stroju postanowiłam umieszczać zdjęcie, na którym widnieje wybrana stylizacja. (czasem coś odejmę, czasem dodam.)
Będziecie mogli wyobrazić sobie w nich wybranych bohaterów ;]
Komentujcie ♥